Spis treści
Floating market czyli pływające targi w Tajlandii są bardzo popularne. Są czymś niezwykłym, tak bardzo nieznanym nam Europejczykom.
My odwiedziliśmy dwa pływające targi – Damnoen Saduak – targ bardzo skomercjalizowany i typowo tajski, kameralny targ w Amphawie.
JAK DOJECHAĆ NA PŁYWAJĄCY TARG W AMPHAWIE Z BANGKOKU?
Po zwiedzeniu buddyjskich świątyń w Bangkoku tuk tukiem dostaliśmy się na dworzec południowy (Sai Tai Taling Chan Southern Bus Terminal) w Bangkoku. Kupiliśmy bilety i po godzinie 16.00 wyruszyliśmy w kierunku Amphawy – małego, prowincjonalnego miasteczka, a cel był jeden – zobaczyć lokalny, tajski targ wodny na rzece Mae Khlong.
NOCLEG W AMPHAWIE
Nocleg zarezerwowaliśmy w Amphawie.
Guesthouse Baansuanphidchamika (nazwa jak dla mnie nie do wymówienia) okazał się strzałem w dziesiątkę. Uroczy, czysty domek w otoczeniu egzotycznej przyrody. Tylko komary trochę utrudniały nam życie.
Sama Amphawa – wow – cisza, spokój i kameralność. Tego potrzebowaliśmy po zwiedzaniu zwariowanego Bangkoku.
Właścicielka guesthousa zorganizowała nam tuk tuka na wieczorny targ i zaproponowała, że na drugi dzień może nas zawieźć do Damnoen Saduak.
Propozycja była bardzo korzystna cenowo, więc zdecydowaliśmy się na jej ofertę – 300bht – tuk tuk w obie strony i przejazd samochodem do Damnoen Saduak.
PŁYWAJĄCY TARG (FLOATING MARKET) W TAJLANDII NA RZECE MAE KHLONG – AMPHAWA
Wodny targ w Amphawie jest bardzo klimatyczny i typowo tajski. Nie spotkaliśmy tam zbyt wielu turystów. Dzięki temu można poczuć prawdziwy klimat pływających targów
(floating market), które w Tajlandii są bardzo popularne.
Tajowie przyjeżdżają w weekendy do Amphawy i robią zakupy, targ odwiedzają również mieszkańcy miasteczka.
Floating market w Amphawie słynie z wyśmienitych owoców morza.
Można tutaj przepłynąć łódką wzdłuż kanałów, kupić jakąś pamiątkę od pływających handlarzy, ale również „zanurzyć się” w niezliczone ilości stoisk wokół rzeki Mae Khlong, które serwują typowo tajskie dania i desery, owoce, warzywa, ubrania, zabawki, ręcznie robione przedmioty, a nawet szczeniaki. Wszystko w lokalnej, tajskiej atmosferze. Warto tu być!
Drugiego dnia wstaliśmy po godzinie 6.00. Wczesna pobudka, prysznic, śniadanie przed naszym domkiem, wsłuchiwanie się w poranny śpiew egzotycznych ptaków – pięknie. Po godzinie 7.00 z właścicielką guesthousa wyruszyliśmy na najbardziej popularny wodny targ w Tajlandii – Damnoen Saduak.
FLOATING MARKET, PŁYWAJĄCY TARG W TAJLANDII DAMNOEN SADUAK
Plan był taki – zobaczyć targ jeszcze przed najazdem zorganizowanych wycieczek z Bangkoku. Bo to, co wtedy dzieje się na targu podobno nie przypomina już niczego co ma związek z Tajlandią. Plan został zrealizowany.
Przepłynęliśmy łodzią wodne kanały, które przypominały nam dżunglę. Miejscowi stali przed swoimi skromnymi domami, kiwali nam, gdzieniegdzie piał kogut, leżał pies lub kot. Rejs łódką, który trwał godzinę kosztował nas 600BHT.
Ceny na Damnoen Saduak, są raczej wysokie zarówno łódek, jak i produktów tam sprzedawanych. Po chwili dopłynęliśmy do targu. Było jeszcze kameralnie. Handlarki i handlarze rozpakowywali towar, przygotowywali swoje stosika, pojawiały się starsze panie na łodziach, które były przepełnione owocami, warzywami, mięsem, czy też gadżetami dla turystów.
Przepyszne owoce i warzywa “uśmiechały się” do nas i “zapraszały” do ich zakupienia, jednak wysokie ceny bardzo odstraszały.
Kiedyś targ Damnoen Saduak miał lokalny, sielski klimat, jednak duże zainteresowanie turystów tym miejscem sprawiło, że na chwilę obecną już taki nie jest. My mieliśmy to szczęście, że zobaczyliśmy targ w bardziej tajskiej odsłonie.
Po godzinnym rejsie wybraliśmy się na spacer wzdłuż kanałów i rzeki. Co zobaczyliśmy? Tajskie domki na wodzie, pracujących lub odpoczywających Tajów. Banany na drzewach, egzotyczną zieleń – taki klimat uwielbiamy i zdecydowanie warto wyjść poza turystyczny Damnoen Saduak i zobaczyć coś więcej.
Po godzinie 10.00 stwierdziliśmy, że nie warto tracić czasu i trzeba ruszyć dalej. Targ był już tak oblegany przez turystów, że przepływające łodzie ledwo siebie mijały, a na targowisku wzdłuż kanałów tylko przemieszczanie się tip topem było możliwe.
Miejsce to zupełnie zmieniło się i nie przypominało już tego, które widzieliśmy wczesnym rankiem. Ostatnie zdjęcia, ostatnie spojrzenie na targ z mostu, pożegnanie.
Zwiedziliśmy dwa pływające targi w Tajlandii i dzięki temu mamy porównanie co nam bardziej się podoba – sielski i lokalny klimat czy jednak komercja nie mająca za dużo wspólnego z tajską tradycją. My zdecydowanie wybieramy to pierwsze. Pływający targ w Amphawie zdecydowanie bardziej nas urzekł.
A Wy jakie pływające targi w Tajlandii zwiedziliście? Byliście już w Tajlandii?
Więcej o Tajlandii znajdziecie tutaj:
Tajlandia
Zapraszamy Was również na Instagram oraz fanpage na Facebooku
Do zobaczenia gdzieś w drodze!
Przed kolejną wyprawą do krajów o innej florze bakteryjnej rozważcie koniecznie szczepienie na cholerę – przed wyjazdem do Tajlandii zaszczepiliśmy się i na miejscu jedliśmy wszystko i wszędzie. Niektóre miejsca wyglądały naprawdę niefajnie, ale nasze żołądki zniosły to z godnością 😀 A nic tak dobrze nie smakuje jak właśnie jedzenie z takich lokalnych, czasem podejrzanych knajpek czy jadłodajni z ulicy. Szczepienie (przyjmuje się je doustnie w postaci zawiesiny o smaku posolonych malin) ważne jest dwa lata, przez pierwsze pół roku zabezpiecza przed tzw. biegunką podróżnych – warto. Odwiedziliśmy tylko targ Damnoen Saduak, Amphawa nijak nie zgrywała się z naszymi planami,… Czytaj więcej »
Hej Monika. No my z tą szczepionką niestety nie zdążyliśmy, a będąc pierwszy raz w Azji nie chcieliśmy ryzykować. Na pewno na kolejnym wyjeździe skusimy się na uliczne jedzenie, a na cholerę mam zamiar zaszczepić się przed wyjazdem do Afryki, myślę, że tam bardziej ta szczepionka mi się przyda. Poza tym w Tajlandii przyjmowałam profilaktycznie lek enterol i myślę, że on też zapobiega i chroni przed tymi wszystkimi rewolucjami związanymi ze zmianą flory bakteryjnej. Polecam Ci na kolejne egzotyczne wyjazdy.