
Wyspa Saona – perła na Morzu Karaibski kusi każdego dnia tysiące turystów z całego świata. A ma czym kusić: lazurowa woda, kokosy, ogromne palmy uginające się nad przezroczystą wodą. Ta wyspa daje poczucie obecności w raju. Tak – będąc na Saonie czułam się jak w raju!
Nigdy wcześniej nie byłam w takim miejscu. Plaże w Europie nie są tak zachwycające jak karaibskie, a Dominikana była naszą pierwszą egzotyczną podróżą. Saony nie mogło zabraknąć w planie zwiedzania.
Spis treści
POŁOŻENIE WYSPY SAONA
Saona to wyspa tropikalna położona na Morzu Karaibskim. Wchodzi w skład archipelagu Małych Antyli. Jej powierzchnia wynosi 117 km². Należy do terytorium Dominikany wchodząc w skład Wschodniego Parku Narodowego. Z tego też względu na Saonie nie buduje się żadnych hoteli, budynków i innych obiektów, które mogłyby naruszyć nieskazitelną przyrodę tego miejsca.
WYCIECZKA NA WYSPĘ SAONA / WYCIECZKA FAKULTATYWNA / ORGANIZACJA WYCIECZKI
Wycieczki na Wyspę Saona są zorganizowane. Na własną rękę nie ma możliwości, aby na wyspę się dostać. No chyba, że wypożyczymy prywatną łódź za miliony monet. My naszą wycieczkę kupiliśmy u jednego z chłopaków na plaży w Punta Cana. Nie chcieliśmy korzystać z bardziej ekskluzywnych wyjazdów z biur podróży kupowanych u miejscowych rezydentów w hotelach. Dlaczego? Drogo, a przede wszystkim bez lokalnego klimatu. Dominikanę najlepiej zwiedzać z Dominikańczykami. Zabawa gwarantowana. Tak było i na naszej wycieczce, a to dzięki zwariowanej ekipie, która ją prowadziła.
Wczesnym rankiem o wschodzie słońca spod naszego hotelu zabrał nas mały bus i zawiózł do miejscowości Bayahibe, z której odpływają wszystkie łodzie motorowe lub katamarany w kierunku rajskiej Saony. Zdecydowaliśmy się na łódź motorową i uwaga – była jazda bez trzymanki. Dominikańska załoga zapewniła nam sporo adrenaliny!
ROZGWIAZDY I PARK NARODOWY
Na szczęście po chwilach grozy naszym oczom ukazała się wspaniała błękitna laguna – naturalny karaibski basen, z zielono – błękitną wodą, bardzo płytką i ciepłą, czyli Park Narodowy del Este. Pierwszy przystanek na snorekling i obcowanie z rozgwiazdami, które w tym miejscu robią prawdziwą furorę. Zdjęcia z rozgwiazdą obowiązkowe, ale czym prędzej należy to stworzonko odłożyć do wody. Myślę, że ta popularność rozgwiazdy bardzo męczy. Nasi organizatorzy bardzo o rozgwiazdy dbali. Po wyjęciu z wody cały czas je obmywali i tylko na krótką chwilę przekazywali je turystom. Po czym rozgwiazdy dalej trafiały do swojego błękitnego raju. Przedsmak Saony. Byliśmy zachwyceni. Zdjęcia, drinki z rumem, podziwianie rozgwiazd, kąpiele…Czego chcieć więcej!
Przeczytajcie: Punta Cana – podróż poślubna na Dominikanie. Jaka pogoda i co zwiedzić?
SAONA
Po około 45 minutach ruszyliśmy dalej naszą łodzią w kierunku Saony. Był gorący i bardzo słoneczny dzień, a w takich warunkach pogodowych egzotyczne wyspy z krystalicznie czystą wodą prezentują się najpiękniej. Jak zwykle mieliśmy szczęście do pogody, mimo że odwiedziliśmy Dominikanę w porze deszczowej.
Saona – dopłynęliśmy. Ogromne palmy pochylające się tuż nad lazurową wodą, piasek jak biała mąka, mięciutki i ciepły, kokosy spadające na głowę – tak trzeba uważać!, las mangarowy, laguny. Znaleźliśmy się w raju. Gdyby było jeszcze mniej ludzi to byłby to stuprocentowo idyllicznie – rajski dzień. Każdy będąc na Dominikanie chce zobaczyć ten rajski skrawek naszego globu.
Nie bez powodu, to właśnie tutaj kręcono reklamy batoników Bounty i rumu Bacardi. Robiliśmy zdjęcia, kąpaliśmy się, spacerowaliśmy brzegiem Morza Karaibskiego, idąc coraz dalej, tam gdzie panują bardziej kameralne warunki. Trafiliśmy nawet na ślub rosyjskiej pary.
Było pięknie. Następnie udaliśmy się na posiłek na plaży, który był wliczony w cenę wycieczki fakultatywnej. Karaibski bufet spożywany na białym piasku bardzo nam smakował.
Spędziliśmy na tym rajskim kawałku ziemi około 4 godzin.
W drodze powrotnej wsiedliśmy już na katamaran, na którym została zorganizowana impreza w rytmie merengue. Lał się rum, dominikańskie dziewczyny podskakiwały rytmicznie i uczyły nas różnych tańców. Było wesoło i zabawnie. Niektórzy z rumem przesadzili.
INFORMACJE PRAKTYCZNE
Koszt wycieczki wyniósł: 50 dolarów (osoba)
Czas trwania wycieczki: cały dzień (od ok. 7.00 do 17.00, następnie powrót)
Cena zawiera: przejazd do miejscowości w Bayahibe, dopłynięcie motorówką na wyspę (ok. 30 minut), napoje, obiad pod palmami, powrót z wyspy katamaranem
(ok. 2 godzin), na którym serwowany jest rum i inne napoje oraz odbywa się nauką karaibskich tańców oraz impreza.
Na wyspie nie ma żadnych restauracji i sklepików, infrastruktura nie istnieje.
To był dzień pełen wrażeń, pięknych widoków i zachwytów. A ja będąc już w hotelu zastanawiałam się jaka jest Saona późnym popołudniem, wieczorem, nocą – kiedy nie ma już na niej nikogo. Musi być pięknie, jak w filmie „Błękitna laguna”.
A Wy już znaleźliście swój raj na ziemi? Gdzie on jest?
Więcej o Dominikanie znajdziecie tutaj:
Dominikana
Zapraszamy Was również na Instagram oraz fanpage na Facebooku
Do zobaczenia gdzieś w drodze!
Zainspirowałaś mnie 🙂
Bardzo się cieszę, taki jest mój cel:)))) Pozdrawiam serdecznie:)
O matko! Już chcę tam być 🙂 Wpisuję wyspę Saona do mojego planu na Dominikanę :)))) super zdjęcia ! 🙂
Saona koniecznie. Nie może jej zabraknąć. My byliśmy zachwyceni – tam są prawdziwe Karaiby! Pozdrawiam:)
Fantastyczne zdjęcia! Dominikana cały czas, gdzieś na liście podróżniczych planów, ale właśnie widzę takie plaże kiedy myślę ,,Dominikana” 🙂
Raj na ziemi jednym słowem. Mi marzy się teraz Kuba:)
Ale jesteś biała jak na Karaiby!
Ostatnio byłam na takiej karaibskiej wyspie w Hondurasie. Też sfotografowałam rozgwiazdy i ten klimacik dzikiej bezludności W Hondurasie można się tam dostać motorówką z lokalnym rybakiem, który zostawia cię na wyspie i następnie masz nadzieję, że jednak po ciebie wróci W Tajlnadii wyspiarskie parkui narodowe jednak obsługują już bardziej zorganizowani tour operatorzy…a wycieczki wyglądają tak, jak opisujesz tę dominikańską…
Piękne zdjęcia widzę na blogu
Hej, hej. Na Saonie przynajmniej się wyróżniałam;)))) A tak na serio – to aż taka blada nie byłam. Ten styl obróbki tak pobielił moją skórą, gdyż preferuję chłodniejsze barwy na zdjęciach;) Wyspa z Hondurasu to jakaś bajka. Chciałabym do takiego miejsca dotrzeć i zastanawiać się czy wrócę;)
W sensie raju zdecydowanie gustuje w rajach bardziej skalistych 🙂 ale Twój nie był zły. Kto wie? może kiedyś…
A ja lubię różnorodność – czyli raj w wielu wymiarach;)