
Dawno temu przeglądając podróżnicze zdjęcia w internecie natknęłam się na niebieskie fotografie miasteczka. Od razu się tym zainteresowałam! Pierwsza myśl: gdzie znajduje się takie niebieskie miejsce? Szybko znalazłam odpowiedź: Maroko! Północ Maroka! Od tamtej chwili wiedziałam, że kiedyś to miejsce zobaczymy i Niebieskie Miasto stało się jednym z naszych większych marzeń i celów podróżniczych. Układając tygodniowy plan podróży po Maroku wiedziałam, że Niebieskie Miasto Chefchaouen musimy zobaczyć choćby się paliło i waliło. Bez względu na to, że jest daleko, bo na samej północy kraju – już blisko Hiszpanii, otoczone pięknymi górami Rif.
Posłuchajcie niebieskiej opowieści o labiryntach uliczek, mieszkańcach w tajemniczych kapturach, kotach i wszystkich odcieniach błękitu. Marokańskie Blue City zachwyca.
Spis treści
JAK DOJECHAĆ DO CHEFCHAOUEN Z FEZU?
Po zwiedzeniu Fezu z przewodnikiem ruszyliśmy dalej. Tym razem naszym celem było Niebieskie Miasto – w języku polskim Szafszawan. Po wyjeździe z Fezu krajobraz bardzo się zmienił. Wjechaliśmy w tak zwane zielone płuca Maroka. Wszystko intensywnie się zieleniło. Zielone Maroko bardzo nam się podobało. Była przestrzeń, góry, wypasane owce, kozy, a nawet osły. Wiejskie życie. Po hałaśliwej i tłocznej medynie Fezu, zielone tereny Maroka pozwoliły odetchnąć.


CO ZOBACZYĆ W NIEBIESKIM MIEŚCIE CHEFCHAOUEN?
Do Niebieskiego Miasta dojechaliśmy w godzinach wieczornych. Ukazało nam się ono w całej swej okazałości na jednym z punktów widokowych. Zatrzymaliśmy się oczywiście na zrobienie zdjęć. Z daleka kolor niebieski nie był, aż tak widoczny, natomiast otoczenie Szafszawan górami Rif dodawało uroku. Po zakwaterowaniu w riadzie szybko ruszyliśmy zwiedzać błękitne miasteczko, a przede wszystkim jego niebieską medynę.
Przeczytajcie: Jak zorganizować podróż do Maroka na własną rękę? Maroko – poradnik praktyczny.

NIEBIESKA MEDYNA W SZAFSZAWAN
To, co od razu zauważyliśmy to spora ilość turystów. Niebieskie Miasto jest bardzo popularnym miejscem i wiele osób chce je zobaczyć. Panowała tutaj zupełnie inna atmosfera aniżeli w Marrakeszu czy w Fezie. Główna ulica medyny to oczywiście ciągnący się w nieskończoność marokański bazar z wszystkim czego dusza zapragnie. Bazar oznacza tłok i zgiełk, a tego nie lubimy, więc czym prędzej skręciliśmy w boczne uliczki.
Wszędzie niebiesko! Na jednym z blogów przeczytałam, że kolor niebieski w Chefchaouen jest przereklamowany i niebieski odcień uliczek to tylko i wyłącznie magia Photoshopa. Absolutnie się z tym nie zgadzam! Uliczki i domy są intensywnie niebieskie i bardzo klimatyczne – wąskie, kręte, pełne kotów i mieszkańców w zakapturzonych ubraniach. Kolor niebieski mieni się różnymi odcieniami: domy, uliczki, drzwi, doniczki, płoty, kafelki…



Zrobiło się ciemno, miasto nabrało innego charakteru. Co jakiś czas ktoś proponował nam kupno haszyszu – bo tutaj kwitnie handel tym specyfikiem i podobno jest to legalne. Nie skorzystaliśmy z propozycji. Natomiast usiedliśmy w miejscowej cukierni – Chez Aziz, a później na głównym placu na zewnątrz jednej z restauracji popijając miętową herbatę i słuchając muzyki. Chefchaouen ma swój czar i urok.
Kolejnego dnia wstaliśmy wcześnie rano, jeszcze przed śniadaniem i poszliśmy obfotografować miasteczko z nadzieją, że uliczki nie będą jeszcze pełne turystów. Nie pomyliliśmy się, ale z czasem na naszym fotograficznym szlaku pojawiało się coraz więcej Japończyków „polujących” swoimi wystrzałowymi sprzętami na idealne ujęcie. Co tam się nie działo! Sukienki, przebieranie się, kapelusze, stylizacje, pozy prawie jak z modowego czasopisma. Było wesoło!


Dzięki porannemu zwiedzaniu udało nam się zobaczyć jak Niebieskie Miasto budzi się do życia. Mieszkańcy niespiesznie podążają na zakupy, dzieci idą do szkoły, koty leniwie przechadzają się po krętych uliczkach. Z okien domostw słychać było poranną krzątaninę. Szafszawan w takich okolicznościach jest rajem dla fotografów. Wybraliśmy się również na kolejny punkt widokowy, po czym wróciliśmy na śniadanie do riadu. Zjedliśmy, zapakowaliśmy się i ruszyliśmy dalej. Wiedziałam, że jest duże prawdopodobieństwo, iż nigdy już tutaj nie przyjedziemy, więc pobłądziliśmy kolejny raz po niebieskich uliczkach. Trwał dzień jak co dzień – targ, zabawy dzieci, praca mieszkańców, zakupy kobiet i turyści, którzy są tutaj każdego dnia.
INFORMACJE PRAKTYCZNE
Droga z Fezu na północny zachód – P5003, następnie droga N13
Długość trasy: 200 kilometrów
Czas przejazdu: około 3 godzin
Zaparkowaliśmy samochód obok hotelu Parador – centrum Chefchaouen.
Zakwaterowanie mieliśmy w riadzie Dar Dadicilef
Chefchaouen ma swój niepowtarzalny urok. Warto tutaj zostać chociażby na jedną noc i wczuć się w atmosferę tego miejsca chłonąc ją całym sobą. A najpiękniejsze są wczesne poranki w miasteczku. Wtedy możecie poznać prawdziwą duszę miasta. Warto było przejechać tyle kilometrów, aby tutaj dotrzeć. Przywieźliśmy z tego miejsca wspaniałe wspomnienia i nadzieję, że być może jeszcze kiedyś tutaj zawitamy.
Kto z Was odwiedził Chefchaouen? Magia Photoshopa, czy jednak miasteczko mieniące się wszystkimi odcieniami błękitu? Jak uważacie?
Więcej o Maroku znajdziecie tutaj:
Maroko
Zapraszamy Was również na Instagram oraz fanpage na Facebooku
Do zobaczenia gdzieś w drodze!
I na ten wpis czekałam najbardziej! Piękne zdjęcia! Genialnie to wszystko wygląda. I jeszcze te niebieskie doniczki i drzwi!
Dziękuję:))) Szafszawan to jedno z ładniejszych miejsc jakie kiedykolwiek widziałam. Bardzo polecam Ci to miejsce. Jest klimatyczne, kameralne i urokliwe:) Pozdrowionka:)
2 razy w Maroko i zawsze nam tam było nie po drodze. Twoje zdjęcia jednak wyjątkowo zapadają w pamięć i przy kolejnej okazji to miasto będzie obowiązkowym punktem naszej podróży! Ta magia koloru, klimatu i cudownej, marokańskiej aury <3.
Bardzo dziękuję za miłe słowa:) Niebieskie miasto było moim ogromnym marzeniem i nawet jeśli było nam nie po drodze (a było, bo to jednak daleko i sporo kilometrów trzeba było zrobić, a potem się cofać) wiedziałam, że musimy tam dotrzeć, czego i Wam życzę. Dla pasjonatów fotografii to raj! Pozdrawiam Was serdecznie:)
Wow, robi wrażenie! A mnie coś właśnie ostatnio wzięło na niebieski, choć nigdy wcześniej za tym kolorem nie przepadałam 😉 W ostatnich dniach kupiłam nagle niebieską kanapę, niebieską pościel, niebieską bluzkę i niebieski lakier do paznokci 😉
Ja również za niebieskim nie przepadam, jednak w niebieskim mieście kolor ten robi bardzo duże wrażenie:) Rzeczywiście zrobiło się u Ciebie niebiesko:)
Fajnie tak wypatrzeć fotografię, a potem snuć o niej plany i marzenia 🙂 piękne miasto
Ja to praktycznie w każdym miasteczku kupuję vintage fotografię i robię zdjęcie z pocztówką:) Pozdrawiam:)
Och! Ja na to miasto też trafiłam w internecie 🙂 Już od dawna, dawna o nim myślę, ale jakoś nie mam kompana, który by ze mną tam pojechał 🙁 Tym tekstem narobiłam sobie tylko większego smaka! Piękne zdjęcia 🙂
Dziękuję bardzo. Miasteczko jest mega klimatyczne i urokliwe. Warto tam być chociaż raz w życiu. Polecam serdecznie:)
hehe skoro są koty to przepadałam:) jestem straszną kociarą. Piękny Fez, szkoda, że dla mnie wciąż odległy:)
Ja też jestem kociarą. Poza niebieskim miastem na Malcie znalazłam też koci raj;)
Piękne miejsce! Tak mnie zachęciłaś, że i ja chcę je teraz odwiedzić!
Trzymam kciuki i mam nadzieję, że zawitasz w niebieskim mieście:)
Chefchaouen to jedno z moich ulubionych miasteczek w Maroku i to nie tylko dlatego, że bardzo lubię kolor niebieski we wszystkich jego odcieniach. Aczkolwiek w dużej mierze dzięki temu :). Po tych klimatycznych ( i niebieskich ) uliczkach mogłabym spacerować bez końca. To taki trochę inny świat, magiczny bardziej…
Zgadzam się. Takie miasteczka na długo pozostają w pamięci. Mam nadzieję, że w przyszłości uda mi się odkryć jeszcze takie klimatyczne perełki. Pozdrawiam:)
Wspaniałe zdjęcia. Tam nawet koty są inne 😉
Dziękuję:) Koty trochę płochliwe. Chyba tak jak mieszkańcy niebieskiego miasta nie przepadają za tłumami turystów;))) Ciągle ktoś im robi zdjęcia;) Pozdrawiam.
Niesamowicie klimatyczne miejsce 😮 Koniecznie chcę zobaczyć na żywo!
Polecam z całego serca. Ja to miejsce chciałam zobaczyć od lat:) W końcu się udało:) Pozdrawiam.
Na Twoich zdjęciach miasteczko wygląda jeszcze bardziej klimatycznie, a ja jeszcze bardziej zamarzyłam by się tam znaleźć. Nie spodziewałam się tylu odcieni niebieskiego. Coś przepięknego.
Całe miasteczko jest tak niebiskie, czy tylko niektóre dzielnice?
Cześć Olu:) Miasteczko jest niewielkie i intensywnie niebieska jest jego stara cześć, czyli medyna. Medyna jest dosyć duża i można po niej błądzić i błądzić. Coś niesamowitego! Cieszę się, że udało mi się spełnić to podróżnicze marzenie. Od dawna chciałam to miejsce odwiedzić i było warto.
Jejku jakie masz cudowne zdjęcia! Zupełnie inne spojrzenie na Błękitne Miasto niż te klasyczne. Zapraszamy też do siebie!
Bardzo dziękuję za miłe słowa:)
Przepiękne zdjęcia.. Od lat marzy mi się Maroko: i to niebieskie miasteczko, i najwyższy szczyt Maroka w jednej podróży.. kiedyś tam dotrę.. 🙂
Takie turystyczne miejsca najwięcej uroku mają właśnie o poranku! Albo po sezonie, albo o nietypowej porze.. Wtedy można chlonac atmosferę na całego..
Tak mi się skojarzyło z portugalskim miasteczkiem Obidos – spaliśmy na parkingu w aucie obok tej turystycznej Mekki 😉 i dzięki temu spacerowaliśmy po pustym i uroczym, pachnącym kwiatami Obidos wieczorem i wcześnie rano.. Cudownie.. 🙂
https://przestrzen-podrozy.blogspot.com/2019/03/portugalski-wrzesien.html
Już sprawdzam co to za miasteczko:)