Spis treści
- 1 KEFLAVIK I POBLISKIE LATARNIE MORSKIE
- 2 GOLDEN CIRCLE, CZYLI ZŁOTY KRĄG
- 3 WODOSPADY W ISLANDII POŁUDNIOWO – ZACHODNIEJ
- 4 WRAK SAMOLOTU DAKOTA C-117
- 5 PÓŁWYSEP DYRHOLAEY
- 6 CZARNA PLAŻA REYNISFJARA
- 7 ELDHRAUN – POLA GĄBCZASTYCH MCHÓW
- 8 HOF I TORFOWY KOŚCIÓŁEK
- 9 ICE BEACH I DIAMOND BEACH
- 10 LAGUNA LODOWCOWA JOKUSARLON
- 11 LODOWIEC SVINAFELSJOKULL
- 12 MALOWNICZE GORĄCE ŹRÓDŁA
- 13 „POLOWANIE” NA ZORZĘ POLARNĄ
- 14 MAPA ODWIEDZONYCH MIEJSC W ISLANDII POŁUDNIOWO – ZACHODNIEJ
Islandia to kraj o odwiedzeniu którego marzyliśmy już od dawna. Pustkowia, surowy teren, wulkany, lodowce, niezliczona ilość wodospadów. Na tle tych zjawiskowych krajobrazów tańcząca zorza polarna i pędzące islandzkie konie. Nasz pierwszy raz w kraju ognia i lodu był krótki – tylko 5 dniowy, ale udało się zobaczyć wiele pięknych miejsc części południowo – zachodniej. Dzięki temu przewodnikowi będziecie wiedzieli jakie miejsca w Islandii warto zobaczyć będąc na południu.
KEFLAVIK I POBLISKIE LATARNIE MORSKIE
Z racji tego, iż każdy kto na Islandię przybywa ląduję na lotnisku w Keflaviku nie sposób poświęcić uwagi temu małemu miasteczku. Po przylocie, odebraniu samochodu z wypożyczalni i zakwaterowaniu w islandzkim domku Svitan Guesthouse & Apartments od razu wyruszyliśmy na spacer. Było rześko i mroźno, ale słońce świeciło. Pogoda dopisywała, a Keflavik okazał się bardzo ładnym miasteczkiem. Najbardziej spodobało nam się w porcie z rybackimi kutrami – w tym słynny Baldur będący obiektem muzealnym , rzeźbami i widniejącymi w oddali lodowymi górami. Było cicho i spokojnie, zbliżał się zachód słońca.
Pospacerowaliśmy uliczkami Keflaviku, a ja podobnie jak w Norwegii czy Szwecji zachwycałam się domkami w stylu skandynawskim. Ostatniego dnia naszej podróży, kiedy powróciliśmy do Keflaviku odwiedziliśmy dwie pobliskie latarnie morskie.
GOLDEN CIRCLE, CZYLI ZŁOTY KRĄG
Zazwyczaj każdy kto po raz pierwszy na Islandię przybywa skupia się na walorach przyrodniczych. Tak było i w naszym przypadku. Sztandarowym punktem części południowo – zachodniej jest zwiedzenie popularnego Golden Circle, a więc Złotego Kręgu w polskim tłumaczeniu. Golden Circle to nic innego jak nazwa trasy turystycznej i atrakcji na Islandii, którą koniecznie trzeba zobaczyć.
Miejsca, które zaliczają się do Złotego Kręgu to:
- Park Narodowy Þingvellir (Thingvellir) wpisany na listę UNESCO
- Dolina Haukadalur z cudownymi gejzerami Geysir i Stokkur , które prezentują spektakl wyrzucania wody geotermalnej
- Wodospad Gullfoss zwany Złotym Wodospadem – oszałamia wielkością
- Wulkaniczne jeziorko Kerið (Kerid) powstałe w kraterze wygasłego wulkanu Grimsnes (atrakcja płatna)
Jest jeszcze kilka innych miejsc zaliczanych do Złotego Kręgu, jednak powyższe są najbardziej efektowne i popularne. My odwiedziliśmy właśnie te 4 miejsca.
Przeczytajcie: Jak zorganizować podróż na Islandię? Porady i wskazówki.
Na naszej samochodowej trasie po Islandii południowo – zachodniej często spotykaliśmy islandzkie konie, które są bardzo przyjaznymi zwierzętami. Na Islandii uznawane są za dobro narodowe. Islandczycy nie lubią, kiedy nazywa się je kucami. Piękne i dostojne!
WODOSPADY W ISLANDII POŁUDNIOWO – ZACHODNIEJ
Islandia wodospadami stoi. Na całej wyspie jest ich mnóstwo, podobno aż 10.000. Trudno je zliczyć. Są bardzo różnorodne – mniejsze, większe, z tęczą lub bez, przestrzenne. Jest w czym wybierać. Podróżując po części południowo – zachodniej również zwiedza się wiele wodospadów.
My zobaczyliśmy 5:
- Skogafoss
- Seljalandoss
- Gullfoss
- Foss a Siou
- Urraoafoss
Przeczytajcie: 5 zjawiskowych wodospadów na Islandii, które zobaczyliśmy – część południowo – zachodnia.
WRAK SAMOLOTU DAKOTA C-117
Jedno z naszych ulubionych miejsc na Islandii – nie ze względu na wrak samolotu, ale wulkaniczny krajobraz, który jest tajemniczy i momentami groźny. Wrak samolotu Dakota idealnie pasuje do widoków roztaczających się wokół niego.
Pewnie zastanawiacie się, co ten wrak tam robi, jak on się tam znalazł?
W roku 1973 amerykański samolot wojskowy Dakota C-117 wystartował z lotniska w Keflaviku. Niestety jego lot nie trwał długo, gdyż po chwili musiał awaryjnie lądować. Do dzisiaj nie wiadomo do końca dlaczego. Istnieją dwie hipotezy: brak wystarczającej ilości paliwa lub awaria silnika. Samolot awaryjnie wylądował na plaży Solheimasandur.
Na szczęście przy awaryjnym lądowaniu nikomu nic się nie stało, a wrak samolotu pozostał i przez bardzo długi czas nikogo nie interesował jego los. Jednak dzięki mediom społecznościowym i kilku teledyskom z samolotem Dakota w tle rozsławiono to miejsce do tego stopnia, iż we współczesnych przewodnikach po Islandii opisywany jest jako obowiązkowa atrakcja Islandii południowej, którą koniecznie trzeba zobaczyć. Każdego dnia przybywa tutaj sporo turystów pokonujących pieszo 4 kilometrowy drogę szutrową w jedną stronę. Dookoła tylko pustkowie i w oddali widoczne góry. Niestety zachowania turystów (skakanie po wraku, pisanie) sprawiają, iż niszczeje on coraz bardziej i być może za kilka lub kilkanaście lat zniknie.
Najlepiej przybyć do wraku samolotu Dakota c-117 wcześnie rano, aby uniknąć turystów i zrobić zdjęcia bez udziału osób trzecich. Miejsce to jest niesamowitym plenerem fotograficznym.
Nie skaczcie po wnętrzu samolotu, nie zostawiajcie na nim swoich podpisów.
Samochód zostawia się na wyznaczonym do tego parkingu, a drogę do wraku pokonuje się pieszo – 8 kilometrów w dwie strony.
Można też podjechać do wraku busem, który odjeżdża z parkingu w wyznaczonych godzinach i zabiera turystów również w drogę powrotną – przejazd jest płatny. Na parkingu znajduje się rozkład jazdy busów. Ze względu na piękno krajobrazu polecamy pieszą wędrówkę.
PÓŁWYSEP DYRHOLAEY
Kolejna islandzka „perełka”. Oczarowało nas to miejsce. Byliśmy na Dyrholaey dwa razy. Pierwszy raz podjechaliśmy tylko na jego niższy poziom ze względu na to, iż dojazd na samą górę ze względu na oblodzenia był zamknięty. Na niższym poziomie mogliśmy podziwiać krajobrazy i zewsząd otaczały nas mewy. Pogoda dopisywała, a wiatr nie doskwierał aż tak bardzo.
Następnego dnia wróciliśmy w to samo miejsce, aby podjechać na sam szczyt półwyspu. Chcieliśmy zobaczyć klimatyczną latarnię morską, skalny łuk od którego pochodzi nazwa tego miejsca oraz widok na czarną plażę i wzburzone morze. Droga była już otwarta, niestety widniejąca przy drodze tabliczka wskazywała, iż wjazd jest możliwy tylko dla osób dysponujących samochodem 4×4. Zaryzykowaliśmy i naszą małą osobówką wjechaliśmy bez większego problemu na szczyt Dyrholaey. Ku naszemu zdziwieniu sporo było takich śmiałków. Na samej górze czekały przepiękne widoki.
Miejsce jest siedliskiem gniazdowania maskonurów – niestety w kwietniu tych ptaków jeszcze nie było. W czerwcu i lipcu nie można wjeżdżać na Dyrholaey ze względu na okres lęgowy ptaków.
CZARNA PLAŻA REYNISFJARA
Plaża Reynisfjara – niespokojna, tajemnicza, będąca jedną z najniebezpieczniejszych plaż świata. Tego miejsca nie można pominąć w czasie podróży po południu Islandii, to miejsce warto zobaczyć. Czarny wulkaniczny piasek, wzburzony i zimny ocean, surowy teren, formacje skalne będące według legendy zaklętymi trollami, o które rozbijają się fale. To plaża, przed którą trzeba mieć ogromny respekt – bywa groźna i niebezpieczna. Wielu śmiałkom niestety tego respektu zabrakło i Reynisfjara zabrała ich bezpowrotnie w głąb oceanu.
Czarna plaża Islandii wzbudza podziw. Jest jak nie z tego świata.
Nazwa tego miejsca pochodzi od słów „fjara” – plaża i „fjall” – góra. Prócz plaży można zobaczyć majestatyczną jaskinię Hálsanefshellir, która pokryta jest bazaltowymi kolumnami. Nas natomiast cały czas zadziwiał wzburzony ocean, który tego dnia oszczędzał przybywających na plażę. Bywa, że jest tak wzburzony przez silny wiatr, że wejście na czarną plażę jest niemożliwe.
ELDHRAUN – POLA GĄBCZASTYCH MCHÓW
Eldhraun to kolejne zjawiskowe miejsce, jak nie z tego świata, które warto zobaczyć na Islandii. Zastygnięte pola lawy wulkanicznej, którą porósł soczyście zielony i gąbczasty mech. A wszystko to powstało za sprawą erupcji wulkanu Laki, który wybuchł w roku 1783 i przez długi czas pozostawał aktywny wyrzucając lawę. Niestety straty dla kraju, mieszkańców i zwierząt islandzkich były ogromne. Kraj pokryła ogromna ilość lawy wulkanicznej. Z tego powodu ludzie i zwierzęta nie mieli dostępu do żywności. Umierali z głodu. Skutki aktywności Laki odczuły też inne kraje w Europie – jak Niemcy czy Francja. Pył wulkaniczny przyćmił słońce na długi czas. Dzisiaj w wyniku tych dramatycznych wydarzeń możemy podziwiać Eldhraun – pola gąbczastych mchów. Zwiedzając to miejsce podążajcie wyznaczoną do tego ścieżką. Nie depczcie mchów.
HOF I TORFOWY KOŚCIÓŁEK
W małym miasteczku Hof mieliśmy nocleg w hotelu Adventure Hotel Hof, który znajduje się zaraz obok torfowego kościółka. Tego typu budowania na Islandii już się nie praktykuje, ale w wielu miejscach można jeszcze odnaleźć budowle pokryte murawą, która miała wspierać dawniej ludzi i zwierzęta w czasie trudnych warunków pogodowych. Takim miejscem jest kościółek w Hof zbudowany w 1883 roku przez Palla Pallsona – Hofskirkja. Obok kościoła znajduje się cmentarz. Do dnia dzisiejszego w kościółku odbywają się nabożeństwa i posiada on status zabytku.
ICE BEACH I DIAMOND BEACH
Ice Beach i Diamond Beach znajdują się pobliżu Laguny lodowcowej Jokusarlon. Jest to miejsce bardzo wyjątkowe – szczególnie plaża Ice Beach. Od tego miejsca zaczęliśmy zwiedzanie. Ogromne bryły lodu robiły wrażenie. Ich wyrzucenie na brzeg było możliwe dzięki silnym prądom oceanicznym w tym rejonie Islandii. Zjawisko niesamowite.
Plaża Diamond Beach już mniej efektowna, gdyż bryły nie były tak wielkie i liczne. To raczej mniejsze kryształki lodu. Jednak mimo wszystko warto i tam zawitać.
Ice Beach i Diamond Beach są bardzo fotogeniczne. Nie można ich pominąć w czasie zwiedzania Islandii południowej- zachodniej.
LAGUNA LODOWCOWA JOKUSARLON
Obok plaż Ice Beach i Diamond Beach znajduje się lodowcowa laguna, na terenie której często pływają foki. Z daleka było widać sporo foczych okazów. Sama laguna lodowcowa prezentuje się zjawiskowo. Czuliśmy się jak w wielkiej zimowej krainie. Miejsce to ma powierzchnię 18 kilometrów kwadratowych i jest lodowcowym jeziorem należącym do Parku Narodowego Vatnajökull.
Pogoda tego dnia była przepiękna i wszystkie odcienie bieli i koloru niebieskiego lodowych brył i widocznego z oddali lodowca prezentowały się idealnie. Spacer w tym miejscu należał do bardzo udanych. Żal było to miejsce opuszczać. Na pożegnanie zobaczyliśmy jeszcze jedną foczą główkę i foczy skok do wody.
LODOWIEC SVINAFELSJOKULL
Ostatni raz lodowiec widzieliśmy podróżując po Norwegii. Na Islandii oko w oko z lodowcem stanęliśmy po raz drugi. Zaryzykowaliśmy podróż szutrową drogą (zalecamy ostrożną jazdę samochodem osobowym w kierunku lodowca, droga jest w złym stanie) i po bardzo powolnej jeździe i wertepach dotarliśmy na miejsce. Nagle ukazał nam się niesamowity błękit lodowca skąpany w ostrym słońcu. Naszą uwagę zwróciła tabliczka informująca, iż zaginęło w tym miejscu dwóch Niemców i zaleca się ostrożność. Oj tak – z lodowcami żartów nie ma. Po lodowcu oczywiście można się wspinać, kiedy posiada się odpowiedni sprzęt. Nam natomiast wystarczyły bajeczne widoki.
MALOWNICZE GORĄCE ŹRÓDŁA
Przyjeżdżając na Islandię obowiązkowo trzeba wykąpać się w gorącym źródełku, a takich miejsc z cieplutką wodą jest mnóstwo. Będąc po raz pierwszy w tym kraju nie zdecydowaliśmy się na popularną Blue Lagoon – zostawiamy sobie to miejsce na kolejny raz w Islandii. Tym razem bardziej zainteresowały nas małe, kameralne gorące źródła.
W tej podróży zawitaliśmy w dwa miejsca z gorącymi źródłami, a były to:
- Seljavallalaug – jeden z najstarszych basenów w kraju i nazywa się go „opuszczonym”, ale wcale opuszczony nie jest. Ze względu na to, iż znajduje się w bardzo malowniczym miejscu wielu turystów dociera tutaj na ciepłą kąpiel. Aby dotrzeć do Seljavallalaug należy odbyć krótki trekking i przejść przez strumyk. Najlepiej przybyć w to miejsce wcześnie rano. Istnieje wtedy duża szansa, aby mieć basen tyko dla siebie.
- Hrunalaug – to gorące źródełko jest perełką islandzką. Znalazłam zdjęcie tego miejsca na Instagramie, kiedy przygotowywałam się do wyjazdu. Od razu wiedzieliśmy, że musimy tam dotrzeć. Malownicza chatka z trawką na dachu, malutkie źródełko i wokół góry. Byliśmy tutaj wcześnie rano, co dało nam możliwość obcowania z tym miejscem sam na sam. Za kąpiel w tym źródełku się płaci. Zazwyczaj na parkingu spotyka się jego właścicielkę siedzącą w samochodzie i pobierającą płatność (tylko gotówka – 1000 koron). Woda jest bardzo ciepła, ma aż 38 stopni.
„POLOWANIE” NA ZORZĘ POLARNĄ
Jadąc na Islandię zdawaliśmy sobie sprawę, iż w kwietniu może już nie udać się zobaczyć zorzy polarnej. Dzień w tym miesiącu jest już coraz dłuższy. Klimat zmienia się na bardziej wiosenny. Jednak udało się! Każdej nocy wypatrywaliśmy zorzy na niebie i nic! Ostatniej nocy – tuż przed wylotem zielona łuna ukazała się! Zorza polarna jest niesamowitym zjawiskiem i mamy nadzieję, że uda nam się jeszcze doświadczyć tego widoku.
MAPA ODWIEDZONYCH MIEJSC W ISLANDII POŁUDNIOWO – ZACHODNIEJ
Islandia to kraj o nieprawdopodobnej ofercie przyrodniczo – krajobrazowej. Wiemy, że musimy tutaj jeszcze wrócić. Planujemy zmierzyć się z interiorem – najtrudniejszą do przejazdu częścią kraju i marzy nam się zwiedzanie Fiordów Zachodnich – nietkniętych masową turystyką.
Więcej wpisów na temat Islandii znajdziecie tutaj:
Islandia
Zapraszamy Was również na Instagram oraz fanpage na Facebooku
Do zobaczenia gdzieś w drodze!
Po prostu bajka! Takie zimne pustkowia to zdecydowanie coś dla mnie 🙂
To również totalnie mój klimat. Palmy, kokosy i lazurki póki co poszły w odstawkę;)
Islandia to moje wielkie marzenie, w szczególności zorza polarna i te widoki! Piękne zdjęcia i świetny klimat 🙂
My na pewno wrócimy, kiedy kwitnie fioletowy łubin:)
Na ziemi jest tyle pięknych miejsc, szkoda że nie jest nam dane je wszystkie zobaczyć na własne oczy. Piękne zdjęcia.
Na szczęście sporo z nich zobaczyć możemy:)
Islandia zawsze kojarzyła mi się z zimnem i pustkowiami. A to, co pokazujesz to zupełnie inny obraz Islandii, niż miałam w głowie. Tam jest bajecznie!
Olu Islandia to również zimno i pustkowia – za to kocham te tereny:)
Islandia to piękny kraj, pełen atrakcji dla miłośników przestrzeni, przyrody pięknych krajobrazów.
Ciągle na mnie czeka.
Pozdrawiam!
Trzymam kciuki, abyś na Islandię dotarła póki nie zadeptali jej jeszcze turyści;)
Zdjęcie w leadzie robi wrażenie! Islandia to jedno z tych miejsc, które bardzo chcę kiedyś zwiedzić.
Dziękuję. Wrak samolotu Dakota i otoczenie, na którym się znajduje są wręcz jak nie z tego świata:)
Cudowna fotorelacja, marzę o tych lodowych pustkowiach, latarniach i konikach islandzkich. Może juz niedługo tez tam pojadę.
Super! Trzymam kciuki za podróż:)
Super ;). Połączenie opisu z klimatycznymi zdjęciami i dziewiczymi terenami Islandii sprawiły że praktycznie poczułem się jakbym był tam na miejscu ;). Fantastyczna relacja.
Dziękuję za przemiłe słowa. Pozdrawiam:)
Śliczne zdjęcia, aż mnie zatkało z wrażenia jak je oglądałam
Dzięki Aga!
Cudowna podróż! Też marzę o tym, żeby zobaczyc zorze polarna na własne oczy, może kiedyś mi się to uda.
Trzymam kciuki. Ja chciałabym zorzę zobaczyć ponownie:)
Ależ pięknie i… Zimno! Czyli dla mnie miejsce idealne. 🙂 Chciałam pokusić się o wybranie jednego, „ulubionego” miejsca z tych, które opisujesz, ale nie jestem w stanie się zdecydować. 🙂 Do tego takie piękne zdjęcia, które „przenoszą” w te wszystkie zakątki i sprawiają, że też chciałoby się tam być. Zazdroszczę! 🙂 I pozdrawiam. 🙂
Mi również byłoby trudno wskazać moje ulubione miejsce na Islandii:)
Robisz zdjęcia o takich stonowanych barwach. Czy to zasługa jakiegoś konkretnego filtra?
Myślę, że to zasługa moich umiejętności i wiedzy w zakresie obsługi programu do wywoływania zdjęć – Lightroom;) Nie wiem co to filtry do zdjęć i nie używam;)
Pięknie tam jest, ale najbardziej zaintrygował mnie ten wrak. Uwielbiam takie fotografie.
Otoczenie wraku jest imponujące – jak nie z tego świata:)