
Kruszyniany to mała wioska ukryta przed światem, leżąca blisko Puszczy Knyszyńskiej. Od granicy z Białorusią dzielą ją 3 kilometry. Z Białegostoku dotrzemy tutaj bardzo szybko, gdyż to tylko 50 kilometrów. Ale nie o odległości tutaj chodzi, a o orientalną historię. Kruszyniany to wieś tatarska na Podlasiu. Posłuchajcie tatarskich opowieści.
Spis treści
O POLSKICH TATARACH – TROCHĘ HISTORII
Termin „Tatarzy” został rozpowszechniony w okresie międzywojennym. Tatarzy w tym czasie zamieszkiwali tereny zarówno Polski jak i Litwy. Osiedlili się w okolicach Wilna, Grodna, Kowna i Trok oraz na Suwalszczyźnie. Nazywano ich Muślinami lub Lipkami.
Byli to najczęściej uchodźcy polityczni, którzy na ziemiach polsko-litewskich szukali schronienia. Apogeum emigracji tatarskiej przypada na lata 30 XV wieku.
Tatarzy na ziemiach polskich i litewskich otrzymali bardzo dużo przywilejów, co umożliwiło im zachowanie swojej autonomii, tradycji i zwyczajów oraz muzułmańskiej religii. Wielu Tatarów należało do rodów arystokratycznych.
Przeczytajcie: Białystok – stolica Podlasia. Atrakcje i mapa miasta. Co zobaczyć w jeden dzień?
Tatarzy zachowali na przestrzeni lat i różnych wydarzeń historycznych swoją odrębność wyznaniową, obyczaje, pochodzenie i kultywowanie tradycji.
II woja światowa spowodowała, iż ludność tatarska poniosła bardzo duże straty wśród inteligencji.
Po drugiej wojnie światowej w Polsce zachowały się tylko dwie wsie tatarskie, które leżą bliską siebie: Kruszyniany i Bohoniki.
Tatarzy w Kruszynianach żyją od 1679 roku. Ziemie te otrzymali od króla Jana III Sobieskiego.
Na chwilę obecną w Kruszynianach żyją 3 tatarskie rodziny, a w Bohonikach 4.
TATARSKA JURTA W KRUSZYNIANACH
Słynną Tatarską Jurtę prowadzi pani Dżenneta Bogdanowicz – tatarka, która do Kruszynian dawno temu powróciła i tchnęła tatarskiego ducha w rozwój wsi. W 2002 roku postanowiła, iż założy w Kruszynianach agroturystykę Tatarską Jurtę – miejsce, w którym można by skosztować tatarskich specjałów, posłuchać tatarskich opowieści, zapoznać się z kulturą i obyczajami tatarskim, zostać na nocleg. Swoim pomysłem chciała również przyciągnąć do Kruszynian innych Tatarów, głównie tatarską młodzież, aby Ci nie zapomnieli o swoich korzeniach. Po roku realizowania swojego marzenia w Tatarskiej Jurcie zaczęli pojawiać się goście i tak trwa to do dnia dzisiejszego. Jednym z gości był nawet sam książę Karol.
Niestety w maju tego roku w Tatarskiej Jurcie wybuchł pożar. Straty po pożarze były ogromne, spłonęło praktycznie wszystko. Jednak pani Dżenneta wraz z rodziną nie poddała się. I tak na chwilę obecną trwa odbudowa Tatarskiej Jurty, a restauracja działa pod ogromnym namiotem. Bez problemu można skosztować tatarskiej kuchni.
Kiedy my zawitaliśmy do Kruszynian na ternie Tatarskiej Jurty było mnóstwo osób – szczyt sezonu. Pierwszy raz będąc na Podlasiu poczułam się jak w komercyjnym miejscu. I tak rzeczywiście jest. Miejsce, które tworzy pani Bogdanowicz – Tatarska Jurta jest bardzo popularne.
Przeczytajcie: Atrakcje Podlasia, które warto zwiedzić. 10 pięknych miejsc.
DANIA TATARSKIE, KTÓRE JEDLIŚMY, KRUSZYNIANY
tradycyjny pierekaczewnik
manty na słodko z serem, polane jogurtem i malinowym sosem. Dostępna też jest wersja na ostro.
zupa kurkowa
shavla, czyli duszone kawałki cielęciny z warzywami
listkowiec – ciasto drożdżowe z serem, podawane na ciepło
herbata tatarska
Wszystko bardzo nam smakowało. Chętnie wróciłabym do Tatarskiej Jurty kolejny raz na tatarskie dania. Poniżej przedstawiam Wam zdjęcia dwóch kart menu dostępnych w Tatarskiej Jurcie wraz ze zdjęciami dań.
Na chwilę obecną wszystkie potrawy podawane są na plastikowych talerzykach, sztućce też są plastikowe, nie ma też noclegów. Wszystko to spowodowane jest okresem przejściowym, czyli odbudowywaniem Tatarskiej Jurty. Mam nadzieję, że kiedyś odwiedzimy to miejsce ponownie i będzie ono takie jak przed pożarem. Teraz tego klimatu na pewno brakuje.
Na ternie Tatarskiej Jurty znajduje się też jurta oryginalna, w której niegdyś zamieszkiwali Tatarzy oraz mała stadnina koni.
MECZET MUZUŁMAŃSKI W KRUSZYNIANACH
Zielony drewniany meczet stoi w samym sercu Kruszynian. Nie bez znaczenia jest koloru zielonego. Kolor zielony w religii muzułmańskiej oznacza niebo po śmierci, to symbol wiary. Meczet został zbudowany w XIII wieku. Budynek jest skromny, bez minaretu, na wieżyczkach znajdują się symboliczne półksiężyce. To tutaj Tatarzy modlą się na co dzień. Do tego meczetu zjeżdżają też Tatarzy z całego świata. Miejsce to jest również otwarte dla turystów. Wchodzi się do wnętrza meczetu w małych grupach.
Opłata za wstęp jest symboliczna – 5 złotych od osoby. I we wnętrzu meczetu rozpoczyna się magia. Rodowity Tatar Dżemil Gembicki opowiada o tatarskich zwyczajach, o modlitwach, o tatarskiej codzienności, o sposobie obchodzenia świąt, o tatarskim życiu. Opowieściom Dżemila towarzyszy humor i anegdoty.
Opowiadający Dżemil jest mężem katoliczki. Wychowują swoje potomstwo zarówno w wierze muzułmańskiej (syn), jak i katolickiej (córka), a różne święta obchodzą cały rok – zarówno muzułmańskie, jak i katolickie.
Wnętrze meczetu jest również bardzo ciekawe. Niewielka przestrzeń podzielona jest na dwie sale. Oddzielana sala dla mężczyzn i oddzielna dla kobiet. Obrazy na drewnianych ścianach, koran, półksiężyce. Wszystko jest bardzo skromne, czuje się tutaj ducha modlitwy.
Poznajcie również prawosławne cerkwie na Podlasiu, które zobaczycie między innymi w Krainie Otwartych Okiennic.
MUZUŁMAŃSKI CMENTARZ – MIZAR, KRUSZYNIANY
Cmentarz znajduje się obok meczetu. Jest to jeden z trzech cmentarzy tatarskich, które są w naszym kraju. Dzieli się na część ze starymi nagrobkami i część z nowszymi. Mizar powstał tutaj również w XVIII wieku. Na nagrobkach są typowe tatarskie imiona. Nagrobki nowsze przypominają już bardziej te na katolickich cmentarzach, jednak groby starsze są już zupełnie inne i typowo muzułmańskie.
FESTIWAL SABANTUJ, KRUSZYNIANY
Zamarzyliśmy o udziale w najbardziej egzotycznym festiwalu w Polsce, a mianowicie w Sabantuj. Festiwal ten organizują Tatarzy w Kruszynianach każdego roku latem. Ty razem nie udało nam się w nim uczestniczyć, ale planujemy wziąć udział w tym wydarzeniu w przyszłym roku.
Co to takiego Sabantuj?
Festiwal ten zapoczątkowała pani Dżenneta Bogdanowicz. Całemu przedsięwzięciu towarzyszy uczta kulinarna w postaci tatarskich specjałów, są tańce, tatarska muzyka, tradycyjne stroje, przejazdy Tatarów konno – mnóstwo atrakcji, które pozwalają poznać historię i życie Tatarów na przestrzeni lat. Festiwal Sabantuj ma swój początek w meczecie, z wieży którego muezzin zaprasza do wspólnej modlitwy. Coś niesamowitego!
Nie trzeba wyjeżdżać do egzotycznych krajów, aby „posmakować” egzotyki. Tutaj na Podlasiu, w malutkich Kruszynianach jest bardzo orientalnie i inaczej niż w pozostałych częściach Polski. Warto poznać tatarską historię i delektować się tatarską kuchnią. My wracamy za rok na Sabantuj!
Byliście już w Kruszynianach? Słyszeliście wcześniej o polskich Tatarach?
Więcej o Podlasiu i Suwalszczyźnie znajdziecie tutaj:
Podlaskie
Zapraszamy Was również na Instagram oraz fanpage na Facebooku
Do zobaczenia gdzieś w drodze!
Niezwykłe miejsce! Chciałabym je zobaczyć na żywo!
Warto, polecam. Nam bardzo się podobało:)
Wow, całkiem inna odsłona Polski!
Często się słyszy, ze Podlasie to egzotyczna Polska – coś w tym jest:)
Wow, kuchnia tatarska brzmi bardzo zachęcająco! 🙂
Kuchnia tatarska jest pyszna:)
woow miejsce zrobiło na mnie wrażenie
Cieszę się:)
Absolutnie zdumiewające zdjęcia! Bardzo lubię taką edycję zdjęć, zauroczyły mnie od samego wejścia na Twój blog! 🙂
Bardzo ciekawe te nagrobki muzułmańskie – prostota kamieni wydaje mi się bardziej symboliczna, to co się dzieje teraz na naszych cmentarzach czasem mnie przeraża – a tutaj skromnie, bo nie wielkość i wartość nagrobka jest w tym wszystkim najważniejsza.
Gdzie planujesz kolejny kierunek wyprawy? Polska czy gdzieś za granicę?
Bardzo dziękuję za miłe słowa odnośnie zdjęć. Co do podróży to zapowiada się intensywnie: wczoraj wróciłam z Zakopanego, a w poniedziałek już ruszam do Włoch – do Apulii, potem Paryż:)
Byłam! Bardzo fajne miejsce i pyszne jedzenie! Poza tym przemili i bardzo pomocni ludzie!
Zgadzam się stu procentach. Z niecierpliwością czekam, kiedy Tatarska Jurta zostanie odbudowana:)
Piękne miejsce! Zaskoczyły mnie nazwy potraw, niektóre z nich słyszę po raz pierwszy 🙂
Mnie bardzo ciekawiły smaki tych potraw o tak egzotycznych nazwach:)
Już ci pisałam, że byliśmy w Kruszynianach dwa lata temu 🙂 Piękne miejsce, niesamowita historia polskich Tatarów i cudowni ludzie. Manty na słodko w Tatarskiej Jurcie mogłabym jeść codziennie 🙂 Mam nadzieję, że szybko ją odbudują i że niedługo pojedziemy tam ponownie. Być może na Sabantuj 😉 Byliśmy też w Bohonikach i również gorąco polecam. Tamtejszy meczet jest przepiękny.
My też planujemy Sabantuj. Chciałabym uczestniczyć w tym wielkim tatarskim święcie. Pozdrawiam:)
Tyle się mówi o tym, jak pięknie jest za granicą, a często nie docenia tego co mamy “tuż pod nosem”. Mam nadzieję, że kiedyś będę miała okazję spróbować czegoś z tatarskiej kuchni.
Oj tak, masz rację. Egzotykę można znaleźć również w Polsce. My bardzo lubimy odkrywać takie miejsca. Tatarska kuchnia jest pyszna – polecam.
Pięknie tam! Bardzo ciekawa historia i coś niesamowitego, że jedna osoba potrafiła w taki spób ‘rozreklamować’ swoją kulturę. Trzymam kciuki, żeby udało im sie szybko odbudować to co stracili w pożarze.
Dobrze, że taka osoba się znalazła. Polecam wizytę w tym miejscu.My czekamy na odbudowanie Tatarskiej Jurty. Pozdrawiam.
Niedawno zauroczyłam się w Podlasiu 🙂
My również, na przełomie lipca i sierpnia wracamy na Sabantuj.
O polskich Tatarach słyszałam -tyle co się na wosie uczyłam. Na Podlasiu nigdy nie byłam.
Polecam wizytę na Podlasiu.
Raz na jakiś czas trafia się na taką blogową perełkę. Gratuluję również pięknych, klimatycznych zdjęć!
Dziękuję Kochana za tyle ciepłych słów. Pozdrowionka:)
Dzisiaj odbyłam tak jakby podróż sentymentalną po Podlasiu i jestem mocno zawiedziona miejscem a właściwie Restauracją p. Dżamety . już wyjaśniam – tłum ludzi, młodzi ludzie obsługujący turystów jakby w Polsce nie było koronowirusa. Żadna kelnerka nie miała przyłbicy czy chociażby maseczki. Podają do stolika kelnerzy chociaż wytyczne ministerstwa nakazują, że trzeba odbierać zamówienia samemu. Tłum ludzi. Nikt nie przestrzega zaleceń -nic dziwnego, że potem pojawiają się nowe źródła zakażeń. Kocham Podlasie, jeżdżę tam od ponad 20 lat, ale to co dziś zobaczyłam mnie przerosło.
Bardzo niepokojące jest to co piszesz.